Tak jak pisałam, trochę nieprzytomna wstałam po 3h snu i udałam się do portu Tenau Kupang (taxi z hotelu 70.000 IDR). Jakieś to dziwne, ale za wszystko trzeba płacić – za wjazd na teren portu 6.000 IDR / os, wejście na teren terminala – kolejne 6.000 IDR. No i wreszcie kupiłam bilet na prom Bahari Express (1,5h) na wyspę Rote (klasa ekonomii 120.000 IDR). Ci ludzie, chyba przez ich ogrom nie potrafią ustawić się w ludzkiej kolejce, tylko napierają na kasę jakby miało zabraknąć dla nich miejsc. Prom planowo miał odpłynąć o 9:00, ale w Indo obowiązuje przecież jam keret, to mieliśmy godzinne opóźnienie. Podróż całkiem spoko, bujało tylko przez moment, można obejrzeć 2 filmy, ale było tak q zimno, że wyjęłam z plecaka koc i skarpetki zbunkrowane na powrót do domu i zasnęłam…
Jak zwykle, rozejrzałam się do dokoła i siedzącego za mną kolesia zapytałam, jak się dostać do Nembrali. Ochoczo odparł, iż ma tam najlepszy hotel (jego słowa, nie moje) i mogę do niego dołączyć, bo kierowca czeka w porcie. Tak też zrobiłam, ale zamiast towarzystwa Merci’ego miałam towarzystwo 3 starszawych nauczycieli, którzy jechali do tego samego hotelu na jakieś warsztaty, czy coś. Po drodze wstąpiliśmy jeszcze do punktu xero po materiały oraz na obiad do warungu Vallerie 3. Dzięki ich uprzejmości miałam transport i paszę za friko.
Hotel w którym mieszkałam – Anugurah to kompleks kilku pojedynczych bungalow oraz bliźniaków. Koszt pobytu wynosi 300.000 IDR za pojedyncze wykorzystanie (350.000 IDR za 2 os) , a cena zawiera 3 posiłki dziennie (żarcie pyszne i w ogromnej ilości). Jest bezpośredni dostęp do plaży, można się polenić na hamakach i leżankach.
Po południa spędzałam na spacerach lokalną betonową promenadą o metrowej szerokości. Morze odpływało, tabuny lokalsów ruszyły na połów jakiegoś zielska. Dopytałam, podobno to jest zjadliwe, ale nie miałam okazji spróbować. Po plaży ganiają dziki, krowy i całe rzesze psiaków. Ludzi zero, no chyba, że siedzą w barze w Nembrala Beach Hotel i sączą Bintanga. W całym Anugurah, oprócz mnie było 4 surferów z Francji oraz kilkanaście osób z Jakarty, pracowników Banku Cetralnego Indo. Na nicnierobieniu spędziłam 3 dni i postanowiłam ruszyć dalej. Ale o tym już w następnym poście…