Tak jak wspominałam, każdy miał plany na dzień następny. Ktoś wyjeżdżał, ktoś jechał na nurki, ja popłynęłam na wycieczkę na Rincę i Bidadari.
Wycieczkę kupiłam w biurze vis a vis Gardeny – kosztowała mnie 285.000 IDR łącznie z płetwami (maskę mam swoją). W cenie dostaliśmy wodę i mały lunch. Płynęliśmy w 6 osób – 3 Amerykanów, Hiszpanka Anna (55l), Yos z Surabayi oraz ja. Dotarcie na RIncę zajęło nam coś ok. 2 godzi, opłaciliśmy wstęp (120.000 IDR, tzn. 50.000 IDR bilet, 20.000 coś tam i kolejne 50.000 IDR lokalnego podatku), dodatkowo zapłaciliśmy za 2 strażników (po 50.000 IDR). Właśnie ten lokalny podatek był największą bolączką Hiszpanki, która zaczęła się awanturować, że nie będzie go płaciła, bo przecież nic nie kupuje, że to naciąganie i itd. W końcu jednak zapłaciła, ale przez cały dzień nie mogła tego przeboleć i ciągle o tym gadała.
Wyspa Rinca należy do najbardziej suchych rejonów Indo, pada tu kilka razy w roku. Krajobraz prawie sawanny, trochę niedużych krzaków, kilka większych drzew i palm. Gorąco nieziemsko. Wybraliśmy wariant medium spaceru, zajęło nam to coś ok 1,5 godziny. Smoków widzieliśmy kilka, największe ich skupisko było przy barakach obsługi. Kolejne, znacznie mniejsze widzieliśmy w zaroślach. Natknęliśmy się również na jednego bawoła. Na odkrytej powierzchni było naprawdę palące słońce.
W drodze na Bidadari spożyliśmy lunch, oczywiście został skomentowany przez Annę, że marny, że nie jest ciepły i brakuje sztućców (były plastikowe). Na moją sugestię, iż można przecież posłużyć się palcami, burknęła, że nie jest lokalsem i to niehigieniczne. Później higienicznie schowałam buty w kt chodziła na ręcznik…
Wizyta na Bidadari była bardzo ciekawa. Rafa obfitująca w różności. Widziałam tam po raz pierwszy kilka ryb, których dotąd nie spotkałam. Po godzinnym snurkowaniu szybko znaleźliśmy się w Labuan Bajo. Wieczorem, ponieważ towarzystwo zdążyło się rozjechać poszłam na samotna kolację do Meditterano, gdzie spożyłam wyborną pizzę z anchois (59.000 IDR), posurfowałam w necie i poczyniłam pewne obserwacje towarzyskie (obok mnie siedziała Japonka, która paliła jak smok, zapijając Bintangiem, o kt wspomnę w następnym poście).
Dnia następnego popłynęłam na wyspę Seraya…