Na łódce poznałam absolutnie przewspaniałych 2 aniołów, gejów udających się tu w celach rozrywkowych. W sumie nawet ich nie prosiłam, a sami zaopiekowali się mną i załatwili nocleg w Rem’s Virgin Island Resort. Z plaży odebrał nas właściwe i trycyklem dotarliśmy do hotelu. Usytuowany na uboczu, 3 minuty do plazy, co ma dużą zaletę, bo jest bardzo cicho i przyjemnie. Dla leniwych jest basen, więc można pluskać się do woli.
Co do White Beach, to bardzo przyjemne miejsce. Raj dla wszelkich uciech cielesnych, w sobotę odbywał się jakiś koncert. Turystów zachodnich stosunkowo mało, towarzystwo głównie z Manili. O ile na Palawan była głównie sexturystyka gości 55+, o tyle tutaj jest prawdziwy raj dla gejów. Chłopaki mega przystojne. No i piękni ladyboye, choć niektórzy zmęczeni życiem. Moi drodzy przyjaciele z pewnością byliby w swoim żywiole.. Wspomnieć również o Hidden Cave, lokalnym dark roomie na świeżym powietrzu. Od azu przypomina mi się pewnien serial o 4 przyjaciół... Poznałam sporo sympatycznych młodych ludzi. Moje wrażenia są bardzo pozytywne, może dlatego, iż bardzo lubię to towarzystwo. Z pewnością do tego miejsca wrócę z przyjemnością, oczywiście z moimi aniołkami…