Zamieszkałam, wraz z moimi angielskimi przyjaciółmi w Mirroliz Pelangi (można pytać o the Rainbow Cottages). Pokój z wiatrakiem i łazienką, śniadanie wliczone w cenę – po utargowaniu 170.000 IDR. Dość fajne miejsce, bungalowy na błękitnej lagunie, położone trochę na uboczu poza wszystkimi innymi ośrodkami. Ogólnie cisza, spokój, można pływać z żółwiami. Bintang, wszędzie na wyspie kosztuje 50.000 IDR.
Pierwszego dnia wyszłam, aby trochę się rozejrzeć po okolicy, ale utknęłam w resto Santi (nie polecam, czas oczekiwania prawie 2h, nic specjalnego), zaczepił mnie wcześniej poznany Meksykanin. Okazało się, że siedzą tam niezłą międzynarodową ekipą: para Holendrów, Niemiec, gość z USA. Umówiliśmy się na kolację.
Pokręciłam się trochę po wyspie – ogólnie do obejście w coś ponad godzinę. Dość przyjemne miejsce, laguna zachęcająca do pluskania. Niestety, sporo śmieci tam zalega, więc średnio to wygląda.
Wieczorem, dołączyli do nas Anglicy, i w sile 8 udaliśmy się na kolację do Herry’s (podobny czas oczekiwania). Uradziliśmy, że następnego dnia płyniemy na wycieczkę na okoliczne wyspy – Kakaban oraz Sangalaki. I tak zrobiliśmy…