Jeszcze tego samego wieczoru u gościa od tricykla zamówiłam 3 miejsca na poranny van i poprosiłam o odbiór Jasminy i Tomka z lotniska. Niefortunnie się złożyło, że miejsca w vanie mieliśmy dopiero o 11, kosztowało nas to 600P od głowy. Podróżowaliśmy w 11 osób, bagaże jechały na dachu. Kierowca była szalony, zapieprzał jak wściekły i nawet brak asfaltu nie powodował, że choć trochę zwolnił. Po ok. 5h dotarliśmy do El Nido, od razu zostałam odstawiona do pensjonatu La Casa Teresa, który jest usytuowany tuż przed miastem. Mieszkam tu przez kolejne 3 noce i mam nadzieję na trochę i odpoczynku. Ale to się jesce okaże…